SLASH
- Co? A, dobra, to i tak lepsze od zamiatania. -
westchnąłem, gdy gruby facet w mundurze wypuszczał mnie z celi.
A wszystko zaczęło się od genialnego pomysłu Adlera: "Ej,
Slash! Zróbmy zajebistą imprezę!". Wyszło na to, że pewnie on teraz
spokojnie sobie trzeźwieje, a ja mam pracować charytatywnie w osiedlowym
sierocińcu w ramach kary za hałas! Zabiję go kiedyś, naprawdę.
Wyszedłem z budynku i od razu skierowałem się do domu
dziecka. Zaczynałem od dzisiaj, fajnie, nawet się wyspać nie dadzą. Dobra,
spałem dwa dni, ale jeszcze by się przydało.
Wreszcie stanąłem przed bidulem. Okazało się, że nie
odpowiadał stereotypom. Budowla była nowa, biała farba na jej murach aż raziła
w oczy. Wejście stanowiły ogromne, białe wrota. Po chwili wpatrywania się w
miejsce mojego męczeństwa, przeszedłem przez drzwi.
Potencjalni rodzice patrzyli się na mnie z niesmakiem. Byłem
dla nich ćpunem i pijakiem, który nie powinien być dopuszczany do dzieci. Ja
tam się z nimi zgadzam, ale jak mus to mus.
Od razu doskoczyła do mnie jakaś natapirowana babka w białym
stroju. To w końcu sierociniec czy dom dla psychopatów?
- Hej, jestem Mandy, a ty zapewne Slash? - pokiwałem
twierdząco głową. - Dzwonił do mnie Clinton z policji i powiadomił, że
przyjdziesz. Dzisiaj będziesz miał trochę roboty, bo Lucky jest nieśmiały i
trudno nawiązuje jakikolwiek kontakt z innymi. Dlatego zawsze jest sam.
Znajdziesz go w pokoju 324. Powodzenia.
- Dzięki. - mruknąłem i wyruszyłem do tego chłopca.
Korytarze strasznie się dłużyły, lecz wreszcie dotarłem do jego sali. Zapukałem
cicho i wszedłem do środka. Zobaczyłem malutkiego bachora, miał może 4 lata.
Odwrócił do mnie swoją małą głowę i wpatrywał się we mnie ze zdumieniem. Jego
duże oczy miały orzechowy kolor, a czarne włosy delikatnie się skręcały.
Chociaż nienawidzę dzieci, musiałem wtedy przyznać, że był uroczy.
- Kim jesteś? - spytał się cicho.
- Jestem Saul, będę się dzisiaj tobą zajmował. - odparłem i
usiadłem po turecku naprzeciwko niego.
- Ale ja nie potrzebuję opieki. Chcę zostać sam. - odpowiedział
i spuścił głowę.
Trochę się wystraszyłem. Taki mały, a wydawało się, że w
jego ciele tkwi dusza dorosłego. Bardzo samotnego. Zrobiło mi się go żal.
- Dlaczego nie chcesz, żebym z tobą został? - zapytałem.
Po dłuższej chwili odpowiedział:
- Bo zawsze byłem sam, i było mi z tym dobrze.
Podniosłem go delikatnie i posadziłem na swoich barkach.
- Co ty... - zaczął, ale nie pozwoliłem mu skończyć.
Wyskoczyłem na zewnątrz i hasałem po korytarzu. Po pewnym
czasie zauważyłem, że Lucky się śmieje.
- Szybciej, szybciej! - krzyczał i mocniej ściskał moją
głowę.
Nagle przed nami pojawiła się Mandy. Popatrzyła się na nas i
powiedziała stanowczo:
- Tylko nic sobie nie zróbcie.
Uśmiechnąłem się do niej i odszedłem trochę dalej.
- Chodźmy do pokoju. -mruknął mały. Posłusznie przeszedłem
przez drzwi. Położyłem go na łóżku i usiadłem obok. Trochę się zmęczyłem tym
patatajaniem.
- Fajnie było. - uśmiechnął się. - Kim ty właściwie jesteś?
- No to... Jestem gitarzystą
w zespole rockowym.
- I dali ci robić przy bachorach? Nie wierzę. - spojrzałem
się na niego ze zdziwieniem. - Wszyscy nas tu nienawidzą. Naprawdę. Nawet panie
przełożone. Dbają tylko o to, żebyśmy mieli co jeść i żeby ktoś nas wreszcie
stąd zabrał. Takie głupie baby.
Zaśmiałem się. Ten młody był mądrzejszy ode mnie!
Złapał mnie za rękę, a jego oczy się zaszkliły.
- Będziesz mnie odwiedzał, prawda? Będziesz, będziesz,
będziesz. - przytulił się do mnie mocno. Nie spodziewałem się tego, przecież nawet
się lepiej nie poznaliśmy. Wtulił się bardziej. -Nie chcę być sam.
Wtedy zrozumiałem, że Lucky mnie potrzebuje. Nie zawiodę go.
Argh. ;___________;
Zdecydowanie za krótkie, beznadziejne i zue!
Dzię dobry, nazywam się beztalencie, a Ty?
O OZZY!
OdpowiedzUsuńTo jest piękne, wspaniałe, cudowne, magiczne, urokliwe i w ogóle niesamowite!
Slash zajmujący się małym, osamotnionym i bardzo mądrym dzieciątkiem.
Cudo.
OmójAdlerze. Slash - pozbawiona uczuć gwiazda rocka. I to się zmieniło, dla jednego słodkiego malca z orzechowymi oczami i skręconymi ciemnymi włosami...Jesteś wspaniała, ja cię kocham ;_;
OdpowiedzUsuńParszywy kłamca. To jest zajebiste *__* Krótkie, ale zajebiste. Lucky - ojejaśnie, taki KAWAII *____* Chyba w Ukośniku coś pękło, hm? Takie głupie baby ._.
OdpowiedzUsuń