ELIZABETH
Cały czas
rozmawiałam z uroczym Rudzielcem, który w każdym temacie miał wiele do
powiedzenia. Śmialiśmy się razem i wyżalaliśmy, jak starzy, dobrzy przyjaciele.
W pewnym momencie zauważyłam, że Rudy nic nie mówił. Patrzył się wciąż w jeden
punkt i nie odrywał od niego wzroku.
- Ej... -
zaczęłam nieśmiało. - Coś się stało?
Nie
odpowiadał. Zaczęłam się naprawdę martwić. Chwyciłam go za obojczyki i
potrząsnęłam delikatnie. Jego oczy były puste, bez wyrazu.
- Axl, co
się stało? Odpowiedz mi! - wołałam. Wokół zebrało się trochę ludzi, prawie
wszyscy zwróceni byli do nas. W końcu Rose otrząsnął się i powiedział:
- Nic mi nie
jest, zamyśliłem się. Tak w ogóle, to po co lecisz do Hiszpanii?
- Mam tam
ciotkę, właśnie leży na łożu śmierci. - uśmiechnęłam się patrząc na zmieszany
wyraz twarzy Axla - Nie przejmuję się, widziałam ją raz w życiu, tu chodzi o
spadek. Zaraz po załatwieniu pisemek i dodaniu jej otuchy wracam do L.A.
Skończyłam w
momencie, w którym samolot wylądował. Wyszliśmy z niego razem. Rudy wyjął jakąś
kartkę, zapisał coś na niej. Złapał moją rękę i wcisnął mi kawałek papieru, na
którym zapisany był numer telefonu.
- Dzwoń
kiedy chcesz. Muszę spadać, pa. - mruknął i pocałował mnie w policzek.
Pospiesznym krokiem wyszedł z lotniska i skierował się ku reszcie zespołu.
AXL
Już od dawna
miałem pewien... Problem. Coś było nie tak, tylko cały czas nie wiedziałem co.
Byłem zdezorientowany, czasem wydawało mi się, że jestem kimś innym. Dziwne
uczucie. Powiedziałbym komuś, ale to jednak trochę krępujące - ja, Axl Rose,
wokalista tak popularnego zespołu mam być... Jakiś powalony? Może mnie jeszcze
do psychiatryka wyślą? O nie... Nie zgadzam się.
Ta
dziewczyna... Elisabeth... Czuję się przy niej inaczej, jakbym nie musiał się o
nic martwić. Spędziliśmy ze sobą tylko jakieś kilka godzin, bo resztę
przespałem na fotelu, ale czuję, że jest dla mnie ważna.
Nagle
wszystko pociemniało. Oglądałem się dookoła, lecz nic nie widziałem. Wszędzie
była czerń. Czułem, jak krew w głowie mi pulsuje. Poczułem ból, którego nie da
się opisać. Nie mogłem już wytrzymać i zacząłem wrzeszczeć z cierpienia. Moje
ciało stało się bezwładne i czułem, że osuwa się na ziemię. Jak zza mgły
usłyszałem cienki, dziewczęcy głos:
- Axl,
błagam, otwórz oczy! Axl!
DUFF
Te trzy
miesiące minęły dosyć szybko. Codziennie dzwoniłem do Lily, która po moim
wyjeździe czuła się trochę gorzej, jednak teraz już wszystko jest dobrze. Axl
zachowuje się dziwnie. Cały czas się zacina, zamyśla. Jest nieobecny. Coraz
rzadziej rozmawiamy, traci z nami kontakt. Za to na scenie zachowuje się jak
bestia. Zawsze powala wszystkich na kolana.
Właśnie
zagraliśmy ostatni zajebisty koncert. Mieliśmy wracać do domu kilka dni
później, by trochę odpocząć i zabawić. Uniosłem słuchawkę telefonu, który
wisiał w moim pokoju hotelowym i wybrałem znany mi numer. Usłyszałem cienki
głos Lily:
- Duff? -
jej głos drżał. Od razu wiedziałem, że stało się coś złego.
- Tak, co
się stało?
- Musisz
przyjeżdżać jak najszybciej. - w tym momencie wybuchnęła głośnym płaczem.
- Co się
stało? - spytałem jeszcze raz. Poczułem się słabo.
- Jestem...
Jestem w ciąży! - krzyknęła rozpaczliwie.
- Co? -
spytałem po chwili ciszy.
Nie mogłem w
to uwierzyć. Stałem tam i patrzyłem się jak głupi na słuchawkę telefonu. W
końcu odezwałem się:
- Halo?
Lily? - nie odpowiadała. - Lily?! - krzyknąłem, lecz odezwał mi się tylko
długi, przerywany sygnał. Rozłączyła się.
Spakowałem
walizki jak najszybciej się da, napisałem kilka słów do reszty i wcisnąłem
kartkę w szparę pod między drzwiami do pokoju Slasha, a podłogą. Wybiegłem z
hotelu i złapałem pierwszą lepszą taksówkę.
- Na
lotnisko! Już! - krzyknąłem do grubego faceta siedzącego za kierownicą.
Posłusznie wyjechał z pobocza i popędził ulicą.
W samolocie
myślałem o wszystkim. Czy uda nam się wychować dziecko? Czy Lily przeżyje
poród? I najważniejsze - czy jestem gotowy na bycie ojcem? W końcu basistą w
zespole rockowym, często nie będzie mnie w domu. Nie chcę, by ten dzieciak
wychowywał się bez taty.
Nagle przed
oczami stanął mi pewien obraz. Malutki chłopiec o dużych, piwnych oczach i
ciemnych włoskach leżał w ramionach kobiety, którą kocham nad życie. Wydawała
się szczęśliwa, wciąż się uśmiechała i tuliła do siebie dziecko. Uśmiechnąłem
się mimowolnie. Zrozumiałem, że o takim widoku marzyłem od zawsze.
Wylądowaliśmy.
Rozmyślanie nad małym McKaganem zajęło mi sporo czasu, nawet nie zauważyłem,
jak czas szybko zleciał. Wybiegłem z lotniska i popędziłem do szpitala, w
którym Lily mieszkała. Wszedłem do recepcji i pobiegłem do jej sali.
Leżała tam.
Podłączona do kroplówki. Nawet nie zauważyła, że wszedłem, patrzyła się pustym
wzrokiem w sufit. Uklęknąłem koło jej łóżka i schowałem twarz w dłoniach.
- Lily...
Lily, błagam odezwij się...
Nie
odpowiadała, nawet się na mnie nie spojrzała. Złapałem jej dłoń i ścisnąłem
mocno. Poczułem, jak po policzkach spływają mi gorące krople.
- Co się
stało? - spytałem.
- To tylko
atak choroby spowodowany osłabieniem organizmu, nie powinno być jej nic
poważniejszego. Rak nie rozwija się. - powiedział doktor Clayd stojący w progu.
- Ona
jest... - szepnąłem.
- W ciąży. -
dokończył za mnie lekarz.
- Skarbie...
- zwróciłem się do Lily. - Wychowamy to dziecko, dobrze? Wszystko będzie
dobrze. Damy sobie radę, będziemy rodziną. Chcę tego. - wyszeptałem.
- Jeśli
urodzi, to... Najprawdopodobniej umrze.
Jezu popłakałam się i to po raz kolejny gdy czytam twojego bloga.m
OdpowiedzUsuńGenialne ! Nie rozumiem co z Axlem ,.. i kurde Ivy ona musi żyć !!! ONA MA BYĆ SZCZĘŚLIWA Z DUFFEM.
Genialnie czekam na następne ;)
-UWAGA-
OdpowiedzUsuńCzy zastanawiałeś się kiedyś ile wart jest twoja obsesja? Moim zdaniem bardzo dużo.
Zapraszam na NOWE OPOWIADANIE pt.” Loose your Obsession” na: http://wake-up-time-to-die.blogspot.com/
Bądź wart więcej niż sądzisz- niech Morrison będzie z tobą, a Talking Heads pożre twoją duszę \m/
Ciary miałam jak to czytałam. Biedny Axl, biedna Lily, chyba trochę roztrzęsiony Duff. I Elisabeth, ale z nią i dla niej wszystko chyba w porządku :3 Myślałam, że coś więcej napiszesz o trasie, ale w sumie to by było dziwne, bo by było za mało z Lily i Duff'em. Chcę, żeby był ten ich mały McKagan i żeby było uroczo, uroczo, uroczo! W ogóle zdziwiłam się z tym dzieciokiem O.o Nie lubię dzieci. Na dłuższą metę są męczące.
OdpowiedzUsuńTy, ty zawsze musisz tak smutno pisać? Jeszcze z dodatkiem Rainbow Eyes w tle, gdy czytałam, to aż ciary miałam :C Ty tak pięknie piszesz! Chciałabym umieć pisać z sensem i wzruszająco, a nie kurwa same schizy. Następny rozdział ma być dłuższy, dociera? Bo to nie jest krótkie, ale jest ZA krótkie!